top of page

Artefakty protestu. Co znaczą po demonstracjach Strajku Kobiet?




Nie byłoby błędem stwierdzenie, że ludzie odczuwają przymus fotografowania: przymus przekształcania swego doświadczenia w sposób widzenia. Koniec końców, przeżycie utożsamiamy z utrwaleniem przeżywanego momentu na zdjęciu, a uczestnictwo w głośnym wydarzeniu staje się coraz częściej równoznaczne z oglądaniem tego wydarzenia na fotografii.[1]


22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że możliwość aborcji z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodna z polską konstytucją. Wyrok rozpoczął gorący okres w kraju – do pierwszej połowy kolejnego roku obywatele wielokrotnie wychodzili pod flagą Strajku Kobiet na ulice w ponad kilkuset miastach, ale także mniejszych miejscowościach.


Według danych policji 28 października 2022 roku w całym kraju miało miejsce 410 protestów, w których uczestniczyło ponad 430 tysięcy osób. Szacuje się, że w największym marszu w Warszawie (30 października), który z czasem stał się także wydarzeniem najbardziej rozpoznawalnym dla tego ruchu, wzięło udział około 100 tysięcy osób. Ze swoją liczebnością protesty zyskały miano największych demonstracji w Polsce od 1989 roku. W ocenie niektórych komentatorów były to najliczniejsze protesty uliczne w historii Polski.



„To będzie ważne”


Choć protesty nie wpłynęły na wyrok Trybunału Konstytucyjnego ani nie doprowadziły do zmiany prawa i poprawy sytuacji kobiet w Polsce, nie można zbagatelizować ich wpływu na nastroje społeczne i polityczne wśród kobiet. Co jednak pozostało po protestach trzy lata od ich rozpoczęcia i ponad dwa lata od ich wyciszenia? Czy tamten zryw przeminął bez śladu lub pozostał jedynie w jednostkowej pamięci uczestników?


Zdecydowanie nie. Zarówno protestom przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego, jak i w nieco mniejszej skali innym odbywającym się w tym czasie manifestacjom[2], towarzyszyły praktyki oparte na wytwarzaniu rekwizytów takich jak gazety, pocztówki i oczywiście transparenty, ale także działania mające na celu udokumentowanie tego czasu. Obok protestujących na ulicach pojawiło się wielu fotografów, zawodowych i samozwańczych dokumentarzystów wydarzeń, dla których fotografowanie stało się formą protestu.


Choć przygotowywanie transparentów, które zabiera się na protest, a nieraz zostawia w jego miejscu lub miejscu wybranym jako szczególnie ważne dla sprawy, czy robienie zdjęć dokumentujących wydarzenia, będące relacją z nich, wydają się działaniami oczywistymi, niemal odruchowymi, okazuje się, że może za nimi kryć się znacznie większe znaczenie.




O istotności transparentów świadczy już sam fakt, że jeszcze w trakcie protestów, na początku listopada 2020 roku muzea w Krakowie, Gdańsku i Warszawie ogłosiły, że zbierają transparenty, flagi i zdjęcia z protestów. W opisujących te akcje artykułach posługiwano się̨ określeniami takimi jak: „pamiątki z protestów”[3], „żywe świadectwa” czy „nośniki czasu”[4], „transparenty godne uwiecznienia”[5]. Sami przedstawiciele muzeów wypowiadali się̨ o nich w następujący sposób: „Za 100 lat mogą̨ okazać się cenne. Opowiedzą naszą historię następnym pokoleniom”[6] oraz


Co nasze pokolenia będą̨ opowiadać́ o protestach za 50, za 100 i więcej lat? Czy w przyszłości zachowają̨ się̨ po nich materialne ślady? Kto ma je zachować́? Odpowiedzi na pierwsze dwa pytania poznamy tylko wtedy, jeśli do muzeów trafią pamiątki takie jak plakaty, afisze, transparenty, czy zdjęcia, a nawet filmy z protestów przekazane przez ich autorów do muzeów – skarbnic naszej wiedzy o przeszłości i instytucji chroniących te świadectwa.[7]

Przytoczenie tych kilku faktów wskazuje już, że w kontekście protestów w ostatnich latach, naszego stosunku do nich pojawia się pewne napięcie związane z pamięcią, z koniecznością zachowania tych wydarzeń, wartości, które przez nie przemawiają, dla przyszłych pokoleń. Choć pojawiają̨ się argumenty, takie jak zbieranie dowodów, by rozliczyć obecną władzę czy stworzenie świadectwa, które pozwoli przyszłym pokoleniom zrozumieć obecne wydarzenia, wydaje się, że chodzi o coś więcej.


Protesty są także istotnym czynnikiem tożsamościowym. Szczególnie mocno wybrzmiewa to, kiedy zestawimy wypowiedzi dotyczące poczucia, że wydarzenia te mają rangę wydarzeń́ historycznych, że muszą zostać udokumentowane wraz z osobistymi narracjami uczestników. Właśnie na tym poziomie stają się społecznie ważne. Ten splot intuicji prowadzących do tworzenia zapisu, związanych z nimi wartości, wątków tożsamościowych i osobistej pamięci skłania do zastanowienia się, czy nie patrzyliśmy na moment wynajdywania dziedzictwa – jednak nie poprzez reinterpretację lub rekonfigurację zastanej rzeczywistości, czegoś przeszłego, ale tworzenie zapisu. Czy nie stanęliśmy wobec szczególnie wrażliwej świadomości historycznej, ale także potrzeby kreowania swojego przyszłego wizerunku, zatroszczenia się o uwzględnienie pewnych narracji.

Celem przyświecającym jednemu z fotografów w trakcie dokumentowania protestów było zachowanie takiego świadectwa, które pozwoli w przyszłości odpowiedzieć dzieciom na pytanie, co wówczas się wydarzyło, jak to wyglądało. Zwłaszcza w trakcie fotografowania aktu zmiany nazwy Ronda Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet towarzyszyło mu poczucie, że uczestniczy w istotnym z perspektywy czasu zdarzeniu. Że te zdjęcia dopiero będą ważne – za kilka dni, tygodni, lat, a może i dekad. Kiedyś.


Nie wszystkie działania były jednak nakierowane na przyszłość i stworzenie przyszłego obrazu przeszłości. Jak zwróciła uwagę jedna z protestujących kobiet, czynność tak prosta i prozaiczna jak przygotowanie transparentu, była dla niej ważną częścią uczestnictwa w proteście. Nie tylko dlatego, że w ten sposób wyrażała swoje uczucia, przesłanie, które jej przyświecało, ale także z powodu możliwości przedłużenia swojej obecności na proteście. Gdy opuszczała miejsce demonstracji, transparent zostawał, co dawało jej poczucie, że również część jej sprzeciwu wciąż jest w nim obecna. Niszczenie pozostawionych transparentów przez przeciwników protestów można odebrać jako potwierdzenie tych odczuć.



Przedłużenie obecności


„Przedłużenie obecności” zdaje się kluczowym sformułowaniem w próbie zrozumienia znaczenia fotografii protestu. Aspekt ten powraca w wielu osobistych narracjach protestujących i fotografujących protesty. Zdjęcie ma przedłużać widzialność protestu, rozszerzać jego przestrzeń i czas, w którym się rozgrywa.


Co „robi fotografia protestu”? Za jej podstawową funkcję należałoby uznać potrzebę widzialności czy stworzenia kontrwidzialności, wpisującą się zarówno w Ranciere’owską koncepcję działania politycznego, które ustanawia widzialność i niewidzialność grup społecznych, tym samym wkluczając je do społecznej i politycznej rozgrywki lub wykluczając z niej[8], jak i w ideę przestrzeni pojawiania się Arendt.


Jak zauważa Mirzoeff w kontekście ruchu Black Lives Matter, „pojawiać się” to „znaczyć”, „przyznawać prawo do patrzenia”, które wyraża się nie tylko w prawie dla obserwatorów, ale przede wszystkim we wzajemnym dostrzeganiu się protestujących i wytwarzaniu wspólnego głosu[9]. Z tak rozumianą przestrzenią pojawiania się wiążą się dwa rozszerzenia. Po pierwsze działanie to jest działaniem performatywnym, wykraczającym poza czas teraźniejszy ku przyszłemu w geście kreacji idealnej, zgodniej z oczekiwaniami protestujących rzeczywistości. Drugie rozszerzenie dotyczy formy. Przestrzeń pojawiania się w obecnych czasach przyjmuje dwie postacie: „żywej przestrzeni”, wytwarzanej w ramach interakcji międzyludzkiej podczas samego protestu oraz późniejszej względem niej, potencjalnej formy zapośredniczonej w dokumentacji, do której zaliczają się powstałe w czasie protestu fotografie.


Tym sposobem przestrzeń pojawiania się wykracza poza realne miejsce wydarzania się protestu, nie tylko do szerszej publiczności w czasie wydarzania się demonstracji, ale także do przyszłej publiczności w formie zbiorowej pamięci.


Protest nie wydarza się więc już tylko w miejscu i czasie demonstracji, ale trwa tak długo i tak daleko, jak sięgają reprezentującego go obrazy, które ktoś ogląda i przeżywa kolejny raz. Dla niektórych osób oglądanie zdjęć stawało się swego rodzaju obowiązkiem, ale także możliwością, by udzielić głosu i widzialności protestującym. Gest ten dotyczył zwłaszcza dokumentacji protestów w małych miejscowościach, które nie tylko były ograniczone liczebnie, ale miały także ograniczoną „widownię”.



Postprotest


W czasie jednej z rozmów, które przeprowadziłam z osobami zaangażowanymi w demonstracje, w odniesieniu do zdjęć z protestu, przekazu medialnego padło określenie postprotest. Zgodnie z intencją rozmówcy, oznaczało ono publikowane w mediach fotografie jako etap następujący po proteście – „okres, w którym podsumowujemy sprawę i nagłaśniamy, że był taki protest, że działo się i zbieramy siły, ludzi, uwagę na kolejny protest, do kolejnych działań”. Określenie to, poza tym najbardziej oczywistym, intuicyjnym rozwinięciem, może jednak wnosić znacznie więcej do rozumienia fenomenu zdjęć protestu.

Obok niepodważalnego faktu, że zdjęcie zawsze jest obarczone następstwem czasowym względem przedstawianej rzeczywistości, pokazuje to, co było, z jednej strony i równie niepodważalnego funkcjonowania tych obrazów w mediach po zakończeniu działań na ulicy – z drugiej, Roch Sulima wskazuje, że tym, co pozostaje po proteście jest „widzialna powłoka”[10],obraz, który zachował się w pamięci kulturowej także poprzez fotografie. Możemy więc mówić o obrazowym następstwie rzeczywistości.


Postprotest można odczytać także właśnie jako bezpośrednie odniesienie do jego formy i środowiska, w którym głównie się odbywa – mediów społecznościowych. Post jest ośrodkiem, za pomocą którego zdjęcia pojawiają się w mediach. W trakcie swojego „życia” medialnego są repostowane, a zatem przekazywane dalej, wprawiane w ruch. Ta forma ma szczególne znaczenie, jeśli weźmiemy po uwagę, że omawiana fala protestów miała miejsce w czasie pandemii COVID 19, w związku z którą dla wielu osób wyjście na ulicę było znacząco ograniczone lub wręcz niemożliwe. Tym samym zapośredniczony przez media społecznościowe udział w proteście nie tylko stał się istotnym elementem składowym całego zjawiska, ale doczekał się pełnego uznania właśnie jako forma uczestnictwa.


Idąc jeszcze krok dalej, przedrostek post można wreszcie odczytać jako odniesienie do samej rzeczywistości; czasów, w których żyjemy – czasów ponowoczesności. Doświadczenie zanikania twardej rzeczywistości, odejścia od życia jako realizacji całościowego projektu, celu, od linearnego pojmowania czasu do życia tu i teraz w niespójnej, fragmentarycznej rzeczywistości, w ciągle następującej teraźniejszości i przyszłości jako jutrzejszej teraźniejszości[11] to również doświadczenie obrazu i kontekst, w którym ono następuje.


Post-protest można więc rozumieć nie tylko jako działanie podsumowujące bezpośrednią akcję na ulicy, ale także to, co po niej pozostaje. Zarazem formę obcowania z rzeczywistością, jak i kontekst jej głębszych przemian.



Aleksandra Sołtysik



[1] Susan Sontag, O fotografii, przeł. S, Magala, Karakter, Kraków 2017, s. 33. [2] Okres od czerwca 2020 roku do czerwca 2021 roku w Polsce można określić jako czas szczególnego wzburzenia społecznego i natężenia protestów. Miały wtedy miejsce demonstracje w ramach Black Lives Matter (BLM), środowiska LGBT+, Strajku Kobiet, Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (MSK) oraz pomniejsze akcje organizowane przez inne grupy społeczne lub zawodowe. [3] https://lovekrakow.pl/aktualnosci/muzeum-krakowa-zbiera-pamiatki-ze-strajku-kobiet-transparenty-trafia-na- wystawe-o-pandemii_38440.html [4] https://www.vogue.pl/a/transparenty-ze-strajku-kobiet-w-muzeum-gdanska [5] https://noizz.pl/spoleczenstwo/transparenty-ze-strajkow-trafia-do-muzeow-kiedys-beda-jak-plakaty- solidarnosci/ys7tln8 [6] https://www.facebook.com/muzeumgdansk/photos/a.183441701670317/3932956403385476/?type=3 11https://noizz.pl/spoleczenstwo/transparenty-ze-strajkow-trafia-do-muzeow-kiedys-beda-jak-plakaty- solidarnosci/ys7tln8 [7] https://noizz.pl/spoleczenstwo/transparenty-ze-strajkow-trafia-do-muzeow-kiedys-beda-jak-plakaty-solidarnosci/ys7tln8 [8]Artur Żmijewski, Polityczne gramatyki obrazów, [w] Jacques Rancière, Estetyka jako polityka, przeł. J. Kutyła, P. Mościcki, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2007, s. 7. [9] Nicholas Mirzoeff, The Appearance of Black Lives Matter, [NAME] 2017, s. 18 (publikacja dostępna online: https://namepublications.org/download/1197/). [10] R. Sulima, O Czarnych Protestach i Strajku Kobiet, czyli rzecz o nowej „widzialności”, „Konteksty”, 2021, nr 1-2, s. 426 [11] Z. Bauman, Ponowoczesność, czyli dekonstruowanie nieśmiertelności, tłum. A. Szahaj, „Przegląd Filozoficzny”, 1996, nr 1, s. 17-32.

bottom of page