top of page

O czym marzą Indusi? – recenzja „Indii. Kraju miliarda marzeń” Weroniki Rokickiej


Fot. aleksandra.jot


„Indie. Kraj miliarda marzeń” Weronika Rokicka



Weronika Rokicka przez dwa lata studiowała w Indiach, ukończyła indologię i uraczyła nas doskonałym reportażem na temat kraju, który przed laty postawiła w centrum swoich zainteresowań. Na kartach swojej książki przeprowadza czytelnika przez prawdziwe Indie, odcinając się grubą kreską od tych stereotypowych. Przedstawiła ten kraj bez koloryzowania ani dramatyzowania realiów, zaznaczając jednocześnie, że jest to przykrą tendencją w przypadku rozmowy o Indiach.


„Kraj miliarda marzeń” nie powiela utrwalonych stereotypów, wręcz stara się je obalać i robi to dobrze. Indie z reportażu Weroniki Rokickiej nie są bollywoodzką pocztówką – są krajem zróżnicowanym pod względem językowym, etnicznym, kulturowym i religijnym, pełnym sprzeczności, ale dzielnie prącym do przodu, rozwijającym się i przechodzącym liczne transformacje. Autorka, posiłkując się wieloma źródłami, poruszyła w reportażu przede wszystkim tematy społeczne, dając tym samym możliwość lepszego zrozumienia indyjskiej ludności, obowiązujących tradycji i zwyczajów, ale spojrzała także wstecz, wracając do wydarzeń sprzed lat i do problemów od lat nękających Indie. Co prawda w większej mierze poruszone zostały kwestie ostatnich trzech dekad, ale by dobrze je zrozumieć i przedstawić, autorka nie zapomina o historii.


Książka Weroniki Rokickiej to przemyślany, wnikliwy reportaż, w którym autorka przybliża czytelnikom współczesne Indie i umożliwia zweryfikowanie wiedzy opartej w głównej mierze na pokutujących od lat nie zawsze prawdziwych przekonaniach. A w przypadku osób, które o Indiach jeszcze nic nie wiedzą, „Kraj miliarda marzeń” będzie doskonałym kompendium wiedzy, idealnym na początek znajomości z tym krajem, bo niewątpliwie po skończonej lekturze będzie się chciało eksplorować poruszone tematy na własną rękę.


Autorka przygląda się między innymi kolonialnej przeszłości Indii, także w kontekście teraźniejszości. Jest to temat niewątpliwie wart zgłębienia, a niestety rzadko poruszany i mało popularny. Rokicka kieruje też oczy czytelnika na sytuację osób LGBT i zwraca uwagę na fakt, że dopiero w czasach kolonialnych zaczęły one doświadczać dyskryminacji.


Dyskryminacja w Indiach jest tak w ogóle tematem niezwykle głębokim i skomplikowanym, ale autorka przekazuje go czytelnikom w sposób przystępny, tłumacząc wszelkie zawiłości, jakie po drodze mogą się pojawić. Niezwykle interesującą kwestią jest temat klasowości i jej wpływ na życie Indusów, bo – jak zauważa autorka – liczy się to, „do której klasy społecznej [się] przynależy, gdzie mieszka, z jakiej kasty się wywodzi”. Przedstawione są dane statystyczne, ale nie zostajemy z suchymi liczbami, bowiem autorka przeplata je historiami ludzi, dbając o to, by ich przekrój był różnorodny – od osób żyjących w ubóstwie, po trwoniących pieniądze lekką ręką indyjskich miliarderów, współczesnych arystokratów.


Portret Indii, który maluje Rokicka, jest fascynująco zróżnicowany i barwny. To kraj złożony z dziesiątek grup etnicznych, mówiący różnymi językami, posiadający liczne tradycje i wierzenia. Ta różnorodność, z której zdawałam sobie sprawę, ale nie miałam pojęcia o jej skali, nie stanowi dla Indusów żadnego problemu i można brać z nich pod tym względem przykład, bo udowadniają, że można pielęgnować własną tożsamość i odrębność, a jednak czuć się przy tym częścią całości, czuć solidarność z innymi obywatelami kraju.


Co istotne, autorka nie orientalizuje Indii; porusza tematy związane z religią i obowiązującymi zwyczajami, przygląda się sytuacji kobiet w tym konserwatywnym kraju, poruszając przy tym temat równouprawnienia, bierze pod lupę także politykę, na którą nierzadko wpływ ma religia.


Rokicka, patrząc wstecz i zestawiając minione lata z aktualnymi realiami Indusów, pokazuje, jak duże zmiany zaszły w społeczeństwie, ale także, ile jeszcze przed nim. Bazą pod poruszone kwestie są nie tylko fakty historyczne, lecz także popkultura, co w moim odczuciu nadaje ciekawie współczesnego rysu. W trakcie lektury przechodzimy więc przez najważniejsze momenty z przeszłości Indii – jak na przykład lata dziewięćdziesiąte, gdy nastąpiło włączenie ich w procesy globalizacji oraz transformacja gospodarcza. Autorka przygląda się tym wydarzeniom i analizuje, w jaki sposób wpłynęły na rzeczywistość Indusów – miliony z nich dostrzegło w końcu nadzieję na poprawę swojej trudnej sytuacji; poznajemy też drugą stronę tego złotego medalu, która nie jest tak jasna: co prawda spektakularny rozwój i szybkie bogacenie się społeczeństwa znacząco zmniejszyły nierówności społeczne, jednak w miejsce starych problemów pojawiły się nowe. Mimo wszystko, Indie, które poznajemy w reportażu Rokickiej, to kraj niestrudzenie dążący po swoje i odważnie patrzący w przyszłość.


Niektóre kwestie mogłyby być pogłębione, jak na przykład temat sporu terytorialnego o Kaszmir czy ogólnie stosunki indyjsko-pakistańskie, ale książka stanowi doskonałą motywację do tego, by poszerzać wiedzę na własną rękę. Uważam, że to także doskonały wstęp do literatury faktu dla osób, które do tej pory nie miały styczności z tym gatunkiem albo obawiały się, że nie trafią na książkę, która będzie potrafiła przykuć ich uwagę – “Kraj miliarda marzeń” na pewno to zrobi.




Materiał powstał w wyniku współpracy recenzenckiej

z aleksandra.jot

bottom of page